Jechałem sobie niedawno z kolegą w poszukiwaniu ciekawych opuszczonych miejsc i ledwo wyruszyliśmy, a już znaleźliśmy całkiem ciekawe i dziwne miejsce. Wyglądało nie pozornie, jak kupa betonu i nic po za tym, a jednak zatrzymaliśmy się i weszliśmy do środka. Budynek okazał się być rosyjską szkołą (pewnie podstawową). Mimo że dewastacja była znaczna (nie ma już nawet drzwi i wielu okien), to i tak w środku zaskoczyło mnie parę ciekawostek takich jak autentyczne mapy z tamtych czasów, ampułka po penicylinie, a najbardziej zaskoczyło mnie mnóstwo starych, zużytych szczoteczek do zębów. Nie ma co się rozpisywać – zobaczcie zdjęcia:
1:2:
3:
4:
5:
6:
7:
8:
9:
10:
11:
12:
13:
14:
Za tripa dziękuję Nicktowi, z którym byłem. Tutaj jego relacja z tej wycieczki: http://nicckt.blogspot.com/search/label/Trzebień.%20Opuszczona%20szkoła
Eeee tego, tak patrzę na ostatnie zdjęcie i wskazanie prędkościomierza… 😉
Ejno, las, jednopasmówka, auta jadące z naprzeciwka… Musieliśmy zwolnić 😉 Nie można cały czas jechać 180… 😛
Malwina, licznik to akurat najmniej ciekawa rzecz na tych zdjęciach 🙂
No właśnie 😉 Są ciekawsze rzeczy na tym zdjęciu – choćby naklejka 😀
Kultowy Fuji robi robotę 😉
Robił 😉
Przynajmniej wiemy, że myli zęby. Moje ulubione to 9.
No nie wiadomo czy zęby 😉 Rosja to stan umysłu, więc nic mnie nie zdziwi jeśli chodzi o tę nację 😉 Dzięki 😀
Fajny klimat i szok ze tam jeszcze cos pozostalo
Też byłem w lekkim szoku 😛
ale ta fiolka po penicylinie … extra zdjęcia, super klimat i miejsce !
Dzięki!! 🙂
Uuuu świetne!! Zazdroszczę wyprawy 🙂
Dziękuję 🙂
oklepałem Twój blog od deski do deski – niesamowita sprawa to co robisz. ogólnie mam bardzo podobne jak i nie takie same zainteresowania, ciągnie mnie do nieznanego, tego co opuszczone. Hotele, szpitale, ośrodki wypoczynkowe, dworki itd itd. U mnie tylko gorzej u mnie z czasem bo nie mam kiedy tego robić, nie mam kiedy jeździć no i nie wypuszczałem się aż tak daleko. Śledzę różne podobne blogi, strony, fora. Szukam na własną rękę. Ostatnio „zwiedzam” nieczynne szlaki kolejowe, wsiadam na quada, rysuję sobie mapę na GPS’a i jadę przed siebie. Napotyka się nieczynne stacje kolejowe, ogromne PGR’y, dworki, pałace i wszystko niszczeje z roku na rok… No ale sam wiesz najlepiej jak to wygląda od „kuchni”, będę śledził Twój blog i czekał na kolejne wpisy opuszczonych miejsc. Pochodzę z Warmii i gdybyś chciał się kiedyś wybrać w te strony na zwiedzanie zostawiam Ci swój e-mail, chętnie pokażę co odkryłem, znalazłem. Pozdrawiam i powodzenia w dalszych eksploracjach 😉
ps. czytałem Twój artykuł, że chciałbyś zwiedzić Czarnobyl, to tak jak ja, organizowane są wycieczki i w sumie nie są aż takie drogie. Może uda nam się kiedyś wyskoczyć.
Siema Olsztyniak. No wiesz – mnie owszem kręci urbex/opuszczone miejsca, ale ja nie jestem z tych, którzy na każdy dworek, opuszczony pgr, czy stację idą z wielką chęcią 😉 Wręcz przeciwnie – często takie miejsca omijam szerokim łukiem. Dlaczego? Dlatego, że z czasem stałem się bardzo wybredny jeśli chodzi o opuszczone miejsca – innymi słowy – nie mam czasu na pierdoły 😉 Teraz ukierunkowuję się na opuszczone szpitale, ewentualnie szkoły, hotele… Ale szpitale to jest to co mnie kręci najbardziej i już niebawem na moim blogu zobaczyć będzie można zdjęcia z kolejnego nieziemskiego opuszczonego szpitala – tym razem ze szpitala dziecięcego! 🙂
Dzięki za komentarz, powodzenia w odkrywaniu miejscówek i w rozwijaniu swojej pasji! No i trzymam Cię za słowo – mam nadzieję, że będziesz tu zaglądał, a i jakiś komentarz czasami zostawisz po sobie 🙂 Będzie mi miło…
Jeśli chodzi o Czarnobyl, to czekam aż sytuacja się zmieni (a na razie nic tego nie zwiastuje) – póki co sytuacja jest taka, że zrobili z tego muzeum – chodzi się z przewodnikiem po wyznaczonym, mega okrojonym szlaku… Takie coś nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwym urbexem… Owszem – marzę o Prypeci, ale chcę tam chodzić wszędzie na własną rękę, a nie jak ten baran za stadem innych baranów 😉
Też nie mam tak, że jadę 200 km, żeby zobaczyć zdewastowany PGR czy zawaloną stację kolejową, w której ukradli wszystko co możliwe albo co miało jakąś wartość nie tylko jako złom ale również wartość opałową.
Trafiłem ostatnio do nieczynnej kopalni kruszywa, znalazłem ukryte pod ziemią korytarze, to też ma jakiś klimat, że wchodzisz pod ziemię i nie wiesz co Cię czeka 🙂
Szpitale po zdjęciach widać, że to ciekawe obiekty niestety u nas tego nie ma albo po prostu ja o tym nie wiem. Niedawno odwiedziłem Hotel „Rudka”, który został opuszczony jakieś dwie dekady temu, obiekt ciekawy chociaż po hotelu to została tylko bryła i niewiele informacji w Internecie.
Zrobiłeś się wybredny – wcale się nie dziwię, zwiedzasz takie „atrakcje”, że i mnie przestałoby interesować wszystko inne 🙂
Szpitale, hotele, więzienia, kopalnie, obiekty militarne, wioski, dzielnice takie miejsca chętnie bym zwiedził 🙂
Co do Czarnobyla to masz rację ale kiedyś pisałem z człowiekiem, który zwiedził Prypeć na własną rękę, no powiedzmy, że na własną. Szedł w sumie gdzie chciał i robił co chciał 🙂
Tylko jak dla mnie powinieneś dodawać więcej zdjęć, mi np. nie przeszkadzałoby gdyby do każdego posta było ich 100 czy 200, mnie to ciekawi i chętnie zobaczę więcej. No ale rozumiem, że pewnie ogranicza Cię pojemność no i chcesz zostawić też coś tylko dla siebie 🙂
Pozdrawiam i czekam na nowe wpisy.
No masz sporo racji – powiem więcej – czasami, niektóre miejsca są niepozorne, a w środku potrafią zaskoczyć pozytywnie… 🙂
Jeśli chodzi o Czarnobyl, to jeszcze 2-3 lata temu było tak jak mówisz. Można było wejść do strefy i chodzić gdzie tylko się chce… Od niedawna jest to zmienione – zwiedzanie tylko w grupach, z przewodnikami od „nich”, po wyznaczonej trasie… Dla mnie to absurd.
Jeśli chodzi o ilość zdjęć, jakie publikuję to generalnie po pierwsze wolę zostawić niedosyt niż przesyt, po drugie – nie robię aż tylu zdjęć na urbexach, po trzecie – często nie robię w ogóle zdjęć zwiedzając jakieś opuszczone miejsce, albo robię dosłownie jedno, czy dwa 😉 Różnie z tym bywa.
Pozdro i dzięki 🙂
W takim razie rób więcej zdjęć skoro już tam jesteś 🙂
Dla mnie może być przesyt 🙂
No ja gadałem z gościem jakieś 1,5 roku temu, może faktycznie się coś pozmieniało ale to chyba dlatego, że osłona reaktora się sypie i nie chcą jakiejś niespodzianki.
Ja trafiłem jak do tej pory tylko w kilka opuszczonych miejsc, może jak i czasu będzie więcej to więcej się tych miejsc zwiedzi?
Planuje w wakacje zjeździć MRU ale czy się uda to nie wiem.
Nie wiem co to mru, ale pokaż może swoją stronę, swoje zdjęcia… Też bym rzucił chętnie okiem na miejscówki, które zeksplorowałeś 😉
MRU – Międzyrzecki Rejon Umocniony.
Nie mam swojej strony a zdjęcia jeśli już to też niewiele, „zwiedzałem” dla siebie nie zamieszczając tego nigdzie.
Aha… Byłem w tym MRU wobec tego – a dokładniej to w Nietoperku… Mega miejsce, naprawdę robi kolosalne wrażenie! Gorąco polecam! 🙂
Na temat sprzętu, cóż to za biała gumka na obiektywie?;)
To nie gumka, tylko srebrny pasek 😉 Takie złudzenie może jest że wygląda jak gumka 😛
cofam, widzę że to obiektyw taki po prostu;)
No właśnie 🙂
byłoby bardzo fajnie gdybyś zaznaczał opuszczone miejsca na mapie google, albo podawał inne koordynaty. Uwielbiam takie miejsca i chętnie do nich zaglądam. Szpitale, które tutaj masz także bardzo chętnie bym zobaczył 😀
Tyle, że ja prowadzę tego bloga nie po to, by zachęcać ludzi do wchodzenia do opuszczonych miejsc, tylko po to, żeby pokazać tutaj swoje zdjęcia. Im więcej takich komentarzy i próśb o koordy, tym mniej mi się w ogóle chce publikować zdjęcia z urbexów, bo mało kogo interesują zdjęcia, a większość jest zainteresowana tym „gdzie to jest?”. 😦
Ad. 8. – „Za dużo seksu zrobi z ciebie krótkowidza” – ciekawe rzeczy można znaleźć w szkole 😀
No ciekawe, ciekawe 😉 Jeszcze ciekawsze są moim zdaniem te szczoteczki 😉
No proszę, po kilku latach znów tu trafiłam. Uwielbiam Twoje zdjęcia, zwłaszcza opuszczonych miejsc. Mają niesamowity, spokojny i czysty klimat. Sama dawniej biegałam po opusczonych z aparatem, potem pojawiły się inne obowiązki, ludzie gdzieś się wykruszyli i nastąpiła stagnacja. 😉 Niemniej dalej uwielbiam podglądać fotografie innych. A mało jest ludzi, którzy wracają z opuszczonych z dobrymi zdjęciami, oj mało. Trzymam kciuki za odnajdywanie coraz to ciekawszych miejsc i pozdrawiam! A.
Ps. Cholernie zazdroszczę Beelitz, cholernie! I uwielbiam Twoje odpowiedzi na pytania w stylu „gdzie to?”. 😉
Hehehe 🙂 Dzięki, dzięki 🙂 Wpadaj tu częściej w takim razie – mam jeszcze trochę miejsc w zanadrzu 😉 Pozdro!!